- autor: kiero88, 2009-08-22 18:43
-
Niestety nasi zawodnicy ulegli ekipie Victorii Sulejówek 1:2. Relacja poniżej.
Wyjechaliśmy z Mławy punktualnie o godzinie 12:00. Na
stadion Drukarza Warszawa, gdzie swoje mecze rozgrywa drużyna Victorii
Sulejówek dotarliśmy o 15:30. Wychodząc z autobusu jak przed każdym meczem
poszliśmy sprawdzić stan murawy. I tutaj pierwsza niemiła niespodzianka jaka
nas spotkała tego popołudnia. Będąc na murawie gospodarz obiektu nakazał nam
opuścić boisko. Na nic się zdały tłumaczenia, że my tutaj gramy. Na szatnie
czekaliśmy do godziny 16. Po odprawie Michalak poszedł na rozgrzewkę. W tym
miejscu trzeba napisać do jakiej sytuacji doszło. Podchodzi ponownie do nas
gospodarz obiektu i mówi: „nie wolno wchodzić na murawę podczas rozgrzewki i
bramkarz nie wchodzi w pole karne”. Michalak odparł, ze przed meczem musi
„poczuć boisko” i że wejdzie. Na taką odpowiedź krewki gospodarz obiektu
zareagował agresją. Nie dość, że zaatakował Michalaka, z którym chciał się bić
to jeszcze mu groził: „ja to ci mogę przypier....” oraz „mogę cię jeb... kijem
bejsbolowym” i „dojeb.. Ci”. Wiem, że czytają to młodzi kibice MKS Mława, ale
nie można pozostać obojętnym na brak kultury ze strony gospodarzy. To jest
wręcz karygodne. Będąc nie raz na meczach wyjazdowych jeszcze nigdy nie
spotkałem się z czymś takim (CHAMSTWEM) jak na stadionie Drukarza Warszawa. Tutaj mam radę
dla działaczy Victorii: „Gramy panowie fair play, a nie podstawiamy sobie kłody
i deprymujemy zawodników w taki sposób”. Michalak i tak rozgrzewał się w
bramce. Jednak gospodarz obiektu patrzył bardzo nieprzychylnym okiem na to i dało się słyszeć jego głos, aby opuścić pole karne. Na
końcu powiem, że murawa na której graliśmy było o 100% lepsze niż te w
Żurominie. Gęsta trawa, równe i miękkie boisko pozwalało na szybką grę piłką.
Po wstępie czas zająć się tym co było na boisku. Zaczęliśmy w najlepszy sposób
jaki mogliśmy. Mariusz Walczak otrzymuje podanie ze środka pola, mija balansem
ciała obrońcę i dośrodkowuje do świetnie ustawionego Gawędy. Niestety (nie dla
nas) lot piłki przecina obrońca, który bardzo ładnym „szczupakiem” pokonuje
swojego bramkarza. Radość ze zdobytej bramki trwała tylko 13 min. Michalak
podaje do Perki, ten wybija i przejmują gospodarze, dośrodkowanie na 8m,
wybicie przez naszych obrońców, do piłki dopada napastnik Victorii i wystawia
swojemu koledze, który bardzo ładnym strzałem z 20m pokonuje wyciągniętego jak
strunę Michalak. Michał w tej sytuacji zachował się najlepiej jak mógł, jednak
nie uchroniło to naszego zespołu przed stratą bramki. 5 min później mogliśmy
wyjść na prowadzenie. Dobry drybling na prawej stronie Piotra Rogowskiego, ten
wystawia „Kace” na 6m, Kaka mimo asekuracji obrońcy strzela, ale trafia w
interweniującego instynktownie bramkarza. Chwilę później Król strzela z 30m,
ale piłka przelatuje ponad bramką. W 30min żółtą kartkę za faul otrzymuje
Leszczyński. 5 min później Perka przerwy ciekawą akcje gospodarzy i za to
dostaje żółtą kartkę. W 35 min dośrodkowanie w nasze pole karne, pomocnik
Victorii strzela, ale wprost w dobrze ustawionego Michalaka. Michalak szybko
uruchamia akcję, do Głowackiego, ten do Kaki. Walczak oddaje strzał i znowu
niestety lepszy okazuje się bramkarz gospodarzy. Do przerwy żadna z drużyn nie
stworzyła ciekawej już akcji.
W drugiej połowie gra nie układała już się nam po myśli.
Widać było, że drużyna Sulejówka zaczyna mieć przewagę i ta połowa zdecydowanie do niej należała. W 60min sędzia nie dyktuje rzutu karnego dla Victorii po faulu Piotra Rogowskiego. Przed stratą bramki Michalak dwa razy obronił, ale za trzecim razem był bezradny. Dośrodkowanie z
wolnego, piłka przechodzi wszystkich naszych zawodników i z najbliższej
odległości pakuje obok Michalak (przed tym wolnym sędzia cofnął piłkę do akcji, gdzie faulowany był jeden z zawodników Victorii). Od tej pory (73 min) Victoria zamurowała swoją
bramkę. Nie udało nam się zdobyć wyrównującej bramki. Bardzo kontrowersyjna
była sytuacja z 82min, gdzie w polu karnym faulowany był Falencki, a sędzia
liniowy, który miał wszystko jak na dłoni "nie zauważył" tego. Chwile przed tą akcją debiut w I drużynie MKS Mława zaliczył Marcin Dziubiński. W ostatniej
minucie czerwoną kartę za drugą żółtą otrzymał Leszczyński. Chwilę potem
arbiter z Radomia zakończył spotkanie.