Inauguracja na plus, Przasnysz ograny po raz drugi
autor: Grzegorz Przybyłowski, 2009-03-18 12:51
Już
drugi raz ligowy beniaminek z Przasnysza musiał przełknąć gorzką pigułkę w
starciu z mławskim MKS-em. Jesienią na własnym boisku uległ 2:4, natomiast
podczas sobotniejinauguracji rundy
rewanżowej, Mława zwyciężyła 3:1.
REKLAMA
- Trochę się obawiam tego spotkania. Jak
każda premiera, niesie ze sobą wiele niewiadomych.Jednak jeśli marzy nam się coś więcej, to nie możemy się bać
nikogo. Do każdego meczu musimy przystępować z wielką wolą zwycięstwa –
podkreślał tuż przed sobotnim spotkaniem trener, Krzysztof Szymański.
Oczywiście,
jak przystało na premierę, spotkaniu towarzyszyły spore nerwy. Pojawiały się
najróżniejsze pytania: czy zespół dobrze przepracował okres przygotowawczy, jak
wkomponują się w zespół nowi gracze oraz czy wypali system gry wpajany graczom
w okresie zimowym (z jednym napastnikiem i pięcioma pomocnikami zamiast
preferowanego dotychczas 4-4-2).
W
4. minucie wydawało się, że wszystkie tryby w MKS-ie pracują jak należy.
Dokładne dośrodkowanie Krzysztofa Osieckiego wylądowało wprost pod nogami
Mariusza Walczaka. Lider klasyfikacji czwartoligowych snajperów nie zdecydował
się jednak na uderzenie, tylko zagrał piłkę wprost do nadbiegającego Sławomira
Gołębiewskiego. Strzał po ziemi i po chwili doświadczony pomocnik utonął w
ramionach kolegów.
Niestety,
po zdobytym golu gospodarze za nadto uwierzyli w swoje możliwości. Zabawy na
własnej części boiska kończyły się niepotrzebnymi stratami. Dwie z nich mogły
mieć katastrofalne konsekwencje dla miejscowych futbolistów. Na szczęście
mławski golkiper Michał Michalak dwukrotnie zatrzymał najlepszego strzelca
przyjezdnej ekipy, Pawła Olszewskiego (notabene wychowanka klubu z Mławy).
Także
druga połowa rozpoczęła się kapitalnie dla naszego zespołu. Walczak wykorzystał
zawahanie przyjezdnych obrońców i strzałem zza linii pola karnego zaskoczył
Błażeja Kokosińskiego.
Szybko
jednak okazało się, że rywale nie rezygnują tak łatwo z walki o korzystny
wynik. W 69. minucie przewaga mławian stopniała do jednego trafienia po tym,
jak Dariusz Przebierała wpakował futbolówkę z dwóch metrów do siatki.
Przasnyszanie zwietrzyli swoją szansę i próbowali za wszelką cenę
doprowadzić przynajmniej do remisu. W efekcie w końcówce zupełnie zapomnieli o
obronie, co bardzo szybko się na nich zemściło. Rezerwowy tego dnia Bartek
Głowacki popędził prawym skrzydłem, po czym zagrał piłkę wprost pod nogi Kamila
Perki. Ten nie miał problemów z pokonaniem Kokosińskiego, ustalając tym samym
końcowy rezultat starcia.
Grzegorz Przybyłowski "Gazeta Mławska"
REKLAMA
Komentarzy [0]
czytano: [856]
DO
Musisz się zalogować, aby dodawać komentarze.
SPONSOR STRATEGICZNY
Reklama
Najbliższe spotkanie
W najbliższym czasie zespół nie rozgrywa żadnego spotkania.